piątek, 6 lutego 2015

Te Myśli! #1 - Nigdy

      Wyobraź sobie, że wstajesz  rano i wiesz, że masz wszystko co ci potrzebne do szczęścia, rodzinę, miłość, znajomych, pracę bądź dobre wyniki w nauce, popularność, zawsze wracasz do domu przepełnionego ludźmi. Nigdy nie jesteś sam. Spełniasz swoje marzenia i ci się to udaję. Pewnego dnia, zaczynasz za bardzo ufać ludziom. Mówisz wszystko. Co ci się udaję, że jesteś przede wszystkim szczęśliwy. Nagle w tym samym dniu wszystko ci się niszczy. Już nie jest tak pięknie jak być powinno. Ludzie wszystko zniszczyli, ludzie, którym zaufałeś. Zdajesz sobie sprawę, że popełniłeś wielki błąd, dałeś sobie nadzieję, że jednak ktoś nie jest taki wredny i będzie się cieszył twoimi sukcesami. 
     
         Przejdźmy do rzeczywistości...chyba zauważyliście, że zawsze ktoś nas zrani, jeśli jesteśmy szczęśliwi. Dam wam i sobie taką małą radę: nigdy nie chwalcie się swoją miłością, sukcesem, dobrym humorem, po prostu szczęściem. Chyba w tym XXI wieku nikomu nie można ufać oprócz sobie, każdy próbuję być najlepszy. Ludzie nie mając własnego szczęścia próbują wykraść je innym. Tylko jest jedne ale... można je tylko "zniszczyć i pozostawić bez właściciela".  
      Jesteście szczęśliwi i jakoś nic się nie dzieje a przecież się tym chwalicie? Przykro mi... ale nie na długo. Włączcie sobie facebooka i zaobserwujcie... te opisy, zdjęcia, że niby tak idealnie jest tak? Ha...! Nie. te uczucie już dawno przeszło tylko ludzie chcą powspominać... Wiecie czemu? Ludzie nigdy nie pochwalą się, że są szczęśliwi ponieważ, boją się, że im je ktoś zabierze. Prawda jest taka, że każdy powie, że jest źle, trochę się pożali znajomym i to będzie prawdą, przecież gorzej być nie może...
     Może i trochę NAS (jako ludzi) w jakiś sposób obrażam. No ale to przecież to tylko prawda.
               Nigdy nie chwalcie się swoim szczęściem, ukrywajcie je jak najmocniej i najdłużej. Dopiero będziecie szczęśliwcami. Do następnego. 


PS: Może to dla niektórych głupie przemyślenia gdzie za bardzo oczerniam tu ludzi. Dla mnie to tylko prawda. TuKama
tak do klimatu.



 


     

piątek, 9 stycznia 2015

Bo jak nie my to kto!?

           Siemaneczko! Postanowiłam trochę nieco popisać o swoich rozmyśleniach. Opowiem wam trochę o sobie, jak i o innych szarych ludziach. Ogólnie? O życiu.
           Moje doświadczenia pozwoliły mi zrozumieć... Jak nie my to kto spełni za nas marzenia? Musimy pragnąć tego czego chcemy. Uwirzmy, że potrafimy. Może przyda nam się też do tego szczęście, no ale, bez pracy nie ma kołaczy. Ostatnio w moim życiu pojawiło się coś, co nigdy nie myślałam że się przytrafi. Zawsze byłam pewna siebie w tej sytuacji. Gdy poszłam do Liceum wszystko się zmieniło. Trochę moje życie się zmieniło. Postanowiłam walczyć o swoje marzenia i je spełniać. W jaki sposób? Swoją pracą. Wzoruje się na kilku osobach i oni mi dają tą siłę do walki. Gdy widzę, że komuś się udaje. Czemu mi ma się nie udać?
           Cztery lata temu, gdy zaczęłąm chodzić do gimnazjum, w ogóle nie wiedziałam, co zrobie ze swoim życiem. Do czego będę dąrzyła. Dzisiaj może aż tak doświadczona nie jestem ale wiem że kiedyś w przyszłości, usiądę i powiem, że zrobiłam wszystko to co chciałam. Moja pisownia, nigdy nie była najlepsza. Przyszłam do gimnazjum, ktoś w moim pokrętnym pisaniu zobaczył potencjał. Zaczełam pisać felietony, recenzje, opowiadania, nawet napisałam własną książkę i wierzę że kiedyś napiszę jeszcze lepszą, którą być może ktoś z was zobaczy w księgarniach na półce. Własnie tego chce! Chce się rozwijać!
              Co to jest życie? Umiecie sobie odpowiedzieć na takie pytanie? A może jakie jest wasze życie? Chcielibyście coś w sobie zmienić? A może chcecie rozwijać swoją pasję bądź ją znaleźć?  Nie czujecie się sobą w swoim towarzystwie? Zmiencie to wszystko. Wiecie kiedy powinniście zacząć? TERAZ. Przecież życie jest za krótkie by tracić tak dużo cennego czasu. Jak się nie uda, postarajcie się jeszcze raz. Naprawdę jesteśmy tylko ludźmi, każdy popełnia błędy. Ale gdy czegoś naprawdę chcemy i pragniemy napewno się uda.
       
           Gdy miałam 5 lat zobaczyłam gitare u wujka. Od dziecka chciałam ją chociaż dotknąć. Ale zawsze słyszałam od rodziców - nie dotykaj bo zepsujesz. Potem gdy byłam trochę starsza mówili że to trudne do nauczenia i nie chcą kupić czegoś co odłoże w kąt. Wiecie co? Powiem wam coś. Nigdy tak nie myślcie, bo to bzdura. Miałam 13 lat wreszcie poprosiłam wujka o porzyczenie gitary. Może nie była zbyt dobra, ale na czymś spóbować trzeba. Złapałam gitare i po chwili już umiałam kilka akordów. Granie na niej stała się moją pasją. To nie zwykłe brzdąkanie to muzyka którą tworze. Nie wiem, jak byście ocenili moje granie jak na te 3 lata pracy, ale przedewszystkim jestem z siebie zadowolona.
           Co myślicie gdy widzicie na ulicy normalnych ludzi? No po prostu człowiek. A właśnie. A Ja chce pokazać, że nie jestem zwykłym szarym człowiekiem, który ma tylko jakieś imię i nazwisko i nikogo to nie obchodzi. Chce w życiu robić to co kocham i życie samo nie będzie mi mówiło co mam robić, tylko ja będę ustalała zasady. Jak nie my to ktoś inny? Nigdy.
           Napisałam co myśle o życiu i co powinniśmy robić by je zmienić na lepsze. Życie jest darem, nie zapomnijmy tego. "Kiedy upadamy na dno, otwieramy się na największe zmiany". Do następnego!TuKama.

       


sobota, 8 listopada 2014

Czas na zmiany!- recenzja 110 ulic


                              


           Lekturę szkolną przeczytać trzeba, więc sięgnęłam po książkę „110ulic”. Moją uwagę przykuł na okładce skater na deskorolce. Gdy ją wypożyczyłam w bibliotece od razu zaczęłam czytać. Zaciekawiła mnie po pierwszym rozdziale. Autorzy takich książek  powinni dostawać nagrody.
           Autorką książki „110ulic” jest Małgorzata Gutowska-Adamczyk.
Książka opowiada o 16 letnim Michale Wierzbickim „Wierzba” i jego rodzinie, bracie Mikołaju, Joli i Krzysztofie Wierzbickich. Michał chodzi do szkoły 7 XL, w której czuje się jak władca, popisuje się, denerwuje nauczycieli, a rodzice prawie codziennie są u niego w szkole, bo coś na broi. Michał jeździ na desce i gra w koszykówkę. Rodzice kupują mu markowe buty i ubrania. Lecz po klaśnięciu rękami wszystko się zapada w jednej chwili. Jego mama traci prace a tata, wyjawia, że ukrywał przed rodziną brak pracy. Dla całej rodziny ta chwila stała się koszmarem, bo strata pracy znaczy, że trzeba będzie się przeprowadzić żeby odbudować finanse. Zostawiają dom i bliskich, wyjeżdżają z wielkiego miasta (Warszawy) do wsi koło Grajewa. Tam tata Michała zdobył prace na stacji benzynowej, lecz nie tylko on tam pracuje ale również cała rodzina. Michał i Mikołaj musza się przyzwyczaić do nowego otoczenia i rówieśników. Michał z wielkiego „luzaka” staje się nie widzialnym chłopakiem w szkole, lecz czy to się zmieni? Czy chłopcy przyzwyczają się do nowego miejsca? Tego musicie dowiedzieć się sami.
             Książka ta mówi o problemach dzisiejszego społeczeństwa i jak dzisiejsza młodzież radzi sobie ze stratą pracy rodziców. Trudno napisać książkę dla młodzieży, ale według mnie autorce udało się napisać powieść dla młodzieży i również dla dorosłych.    „Okładka to nie wszystko” po prostu przeczytajcie i dopiero komentujcie.                                                                 Ta książka jest najlepszą lekturą szkolną, czytaną prze zemnie.
              Ktoś nie lubi czytać? Myśli, że to strata czasu? Niech się zastanowi i przeczyta „110ulic”, bo nie wie, co traci! 
              Polecam. 
                                                                                                                                TuKama

wtorek, 28 października 2014

„Dzieci z bronią w ręku” – recenzja filmu pt. „Miasto44”

     14 października miałam okazję pójść z moją klasą do Mławskiego kina, na film pt. „Miasto 44”. Byłam zadowolona z tej wiadomości, ponieważ chciałam zobaczyć jak wyglądała wojna naprawdę.
     Reżyserem tego realistycznego filmu był Jan Komasa. Komasa jest polskim reżyserem i scenarzystą. Jest absolwentem Państwowej Podstawowej Szkoły Muzycznej nr 2 im. Stanisława Moniuszki. Oprócz filmów jest również autorem niektórych reklam i teledysków. 33-letni reżyser nie tylko stworzył „Miasto 44”,jest również autorem filmów takich jak – „Sala Samobójców”, „Powstanie Warszawskie”,” Oda do radości”. W 2011 roku za film pt. „Sala Samobójców” zdobył nagrodę – Złote Kaczki (tzn. dla najlepszego filmu).
     Wracając do filmu. Głównym bohaterem jest młody chłopak Stefan Zawadzki (grał Józef Pawłowski), który stracił swojego ojca na wojnie, od tego momentu to Stefan musiał zająć jego miejsce i być głową rodziny. Jego matka po tym zdarzeniu nie potrafiła się otrząsnąć i wciąż bała się, że teraz straci swojego syna. Stefan zawsze był autorytetem dla swojego brata - Jasia i starał się mu pokazać jaki jest odważny, nigdy nie pokazywał swoich słabych stron przy rodzinie. Robił wszystko, żeby rodzina przeżyła.
     W pewnym momencie chłopak musiał od razu wydorośleć i dojrzeć. Zaczynało się Powstanie Warszawskie na którym musiał być. Na wojnie szybko zrozumiał, że jest dla kogoś ważny. Zakochała się w nim koleżanka o przezwisku Biedronka. Na wojnie Stefan musiał wybrać miłość czy powstanie. On jednak chciał walczyć za przyjaciół, rodzinę i wszystkich Polaków. 18-letni chłopak musiał widzieć tysiące umierający ludzi, a i tak się nie poddawał bo wspierała go koleżanka Biedronka. W pewnym momencie chłopak zagubił się, lecz wrócił do swojej prawdziwej miłości. W tamtych czasach nie wiadomo było komu ufać. Wyjątkowo jednak Stefan znalazł kogoś takiego, kto pomoże mu w potrzebie. Nawet w dzisiejszych czasach ciężko znaleźć prawdziwego przyjaciela, a co można powiedzieć o tamtych czasach? Czasach wojny, gdzie każdy martwił się o swoje życie.
     Muszę przyznać, że film naprawdę mi się spodobał, ponieważ jego wykonanie było profesjonalne i dość dobre dla widzów. Sceny filmu odzwierciedlały uczucia ludzi w czasie wojny. Oglądając tę ekranizację sama byłam przerażona i nie mogłam tego spokojnie analizować, ponieważ film przekazuje dramatyczne emocje. Mogę powiedzieć, że najbardziej przeraźliwą sceną był deszcz krwi. Czy wyobrażacie sobie siebie w takim momencie? Naprawdę film daje dużo do myślenia i człowiek się zastanawia i zaczyna doceniać to, co ma teraz. Przede wszystkim mamy wolność, za którą kiedyś Polacy umierali. W erze internetu słowo wolność przestało mieć tak wielkie znaczenie. Powinniśmy jednak docenić ogromne znaczenie tych słów. Oczywiście, zauważyłam w tym filmie parę drobnych minusów. Dlaczego? Ponieważ te współczesne efekty, zwolnienie czasu i muzyka nie pasowały do tak poważnego filmu jak „Miasto 44”. Ale to naprawdę jedyne minusy w tym filmie.
      Wiecie jak wyglądało powstanie? Jak ludzie musieli się poświęcać tak naprawdę dla nas, żebyśmy teraz mogli wyjść do miasta i spędzić czas tak jak nam się podoba? Wiecie ile znaczy ta wolność za którą kiedyś walczono? Tyle pytań się nasuwa. Dlatego zachęcam każdego, żeby obejrzał ten film. Naprawdę warto. „Miasto 44” pokazuje wszystko. Nic dodać nic ująć. Polecam.

TuKama



niedziela, 26 października 2014

No siemaneczko!

Cześć wszystkim ;) Na początek chciałam się przywitać. Mam na imię Kamila i bardzo lubię pisać opowiadania i recenzje. Postaram się na tym blogu pokazać wam różne ciekawostki z internetu, pokazać filmy tak jak widzi to 16-letnia licealistka. Myślę, że wam się spodoba i będziemy razem spędzali ten czas. Jutro zaczynam oficialnie porawadzić bloga. Pokaże też niektóre muzyki i ich przesłania. Myśle że wy też mi coś pokażecie. Pozdrawiam TuKama.