14 października miałam okazję pójść z moją klasą do Mławskiego kina, na
film pt. „Miasto 44”. Byłam zadowolona z tej wiadomości, ponieważ chciałam
zobaczyć jak wyglądała wojna naprawdę.
Reżyserem tego realistycznego filmu był
Jan Komasa. Komasa jest polskim reżyserem i scenarzystą. Jest absolwentem
Państwowej Podstawowej Szkoły Muzycznej nr 2 im. Stanisława Moniuszki. Oprócz
filmów jest również autorem niektórych reklam i teledysków. 33-letni reżyser
nie tylko stworzył „Miasto 44”,jest również autorem filmów takich jak – „Sala
Samobójców”, „Powstanie Warszawskie”,” Oda do radości”. W 2011 roku za film pt.
„Sala Samobójców” zdobył nagrodę – Złote Kaczki (tzn. dla najlepszego filmu).
Wracając do filmu. Głównym bohaterem jest
młody chłopak Stefan Zawadzki (grał Józef Pawłowski), który stracił swojego
ojca na wojnie, od tego momentu to Stefan musiał zająć jego miejsce i być głową
rodziny. Jego matka po tym zdarzeniu nie potrafiła się otrząsnąć i wciąż bała
się, że teraz straci swojego syna. Stefan zawsze był autorytetem dla swojego
brata - Jasia i starał się mu pokazać jaki jest odważny, nigdy nie pokazywał
swoich słabych stron przy rodzinie. Robił wszystko, żeby rodzina przeżyła.
W pewnym momencie chłopak musiał od razu
wydorośleć i dojrzeć. Zaczynało się Powstanie Warszawskie na którym musiał być.
Na wojnie szybko zrozumiał, że jest dla kogoś ważny. Zakochała się w nim
koleżanka o przezwisku Biedronka. Na wojnie Stefan musiał wybrać miłość czy
powstanie. On jednak chciał walczyć za przyjaciół, rodzinę i wszystkich
Polaków. 18-letni chłopak musiał widzieć tysiące umierający ludzi, a i tak się
nie poddawał bo wspierała go koleżanka Biedronka. W pewnym momencie chłopak zagubił
się, lecz wrócił do swojej prawdziwej miłości. W tamtych czasach nie wiadomo
było komu ufać. Wyjątkowo jednak Stefan znalazł kogoś takiego, kto pomoże mu w
potrzebie. Nawet w dzisiejszych czasach ciężko znaleźć prawdziwego przyjaciela,
a co można powiedzieć o tamtych czasach? Czasach wojny, gdzie każdy martwił się
o swoje życie.
Muszę przyznać, że film naprawdę mi się
spodobał, ponieważ jego wykonanie było profesjonalne i dość dobre dla widzów.
Sceny filmu odzwierciedlały uczucia ludzi w czasie wojny. Oglądając tę
ekranizację sama byłam przerażona i nie mogłam tego spokojnie analizować,
ponieważ film przekazuje dramatyczne emocje. Mogę powiedzieć, że najbardziej przeraźliwą
sceną był deszcz krwi. Czy wyobrażacie sobie siebie w takim momencie? Naprawdę
film daje dużo do myślenia i człowiek się zastanawia i zaczyna doceniać to, co
ma teraz. Przede wszystkim mamy wolność, za którą kiedyś Polacy umierali. W
erze internetu słowo wolność przestało mieć tak wielkie znaczenie. Powinniśmy
jednak docenić ogromne znaczenie tych słów. Oczywiście, zauważyłam w tym filmie
parę drobnych minusów. Dlaczego? Ponieważ te współczesne efekty, zwolnienie
czasu i muzyka nie pasowały do tak poważnego filmu jak „Miasto 44”. Ale to
naprawdę jedyne minusy w tym filmie.
Wiecie jak wyglądało powstanie? Jak
ludzie musieli się poświęcać tak naprawdę dla nas, żebyśmy teraz mogli wyjść do
miasta i spędzić czas tak jak nam się podoba? Wiecie ile znaczy ta wolność za
którą kiedyś walczono? Tyle pytań się nasuwa. Dlatego zachęcam każdego, żeby
obejrzał ten film. Naprawdę warto. „Miasto 44” pokazuje wszystko. Nic dodać nic
ująć. Polecam.
TuKama
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz